Teresa Kopeć, Wariatką być…

Jest bardzo zimno. Silny wiatr przeszywa do samego środka ciała – mimo opatulenia. Od stóp go głowy. Wszystkie warstwy izolacyjnej odzieży.

Ludzi nie widać na drodze.

 Po całym dniu oczekiwania, przejechał pług i przetarł ślad w głębokich  – miejscami – zaspach na szosie. Tylko odważni, od czasu do czasu przejeżdżają. Odśnieżony szlak ma szerokość jednego samochodu.

 Mój samochód przysypał śnieg. Największą śniegową czapę usunęłam. I czekam na lepsze warunki komunikacyjne.

W domu ciepło. Widzę z okna piękne widoki. Ośnieżone pola i lasy…

 Może bym tak się spokojnie wygrzewała? Chociaż plecy przy piecu? Ale moja przyjaciółka potrzebuje spacerów. Właściwie to i dla mnie dobrze, bo rozruszam kości. Mam możliwość jeszcze bliższego kontaktu ze światem, do tego – co tutaj takie piękne. Rozległe pola unoszące się łagodnymi falami. Ośnieżone gałęzie sosen, uginające się pod ciężarem śniegu.

Mój pies, Cora  – widzi to samo i cieszymy się razem. Jesteśmy mieszkańcami tej świętokrzyskiej ziemi i zostawiamy głębokie ślady w śniegu… Ja mówię, ona szczeka i jest nić porozumienia. Ja bym to nazwała miłością, bo tak czuję, a w jej oczach widzę to samo. Pomagam jej w wychowaniu psich dzieci. Razem cieszymy się, że są zdrowe i nareszcie otworzyły oczy…

 Jeżeli ktoś powie o mnie – wariatka, ona stanie w mojej obronie. Jestem pewna, bo wie kto jest wariatem … Ja tylko kocham ten czas. Bo wolę być trochę dalej od ludzi

18 marca 2018, Teresa Kopeć

 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarze “Teresa Kopeć, Wariatką być…”