Jeśli mówi się ogólnie, to czasami nie wiadomo o co chodzi. A bywa, że to, co powiedziane ogólnie- ludzie biorą od razu do siebie i obrażają się zanim zrozumieją o co chodzi. Mówmy wobec tego o konkretach. Pierwszy konkret jest z czasów komuny. Jaka ona była – wielu pamięta do dzisiaj. Jacy byliśmy – MY, jakby trochę mniej. Krótko mówiąc były to czasy, w których liczyły się znajomości. Oficjalnie niczego nie było, ale dzięki znajomym – można było mieć nieomal wszystko. Trzeba mieć bardzo mocno pokręconą psychikę, żeby w takiej rzeczywistości funkcjonować i pamiętać jednocześnie o tym, jak wygląda normalny świat, w którym żyje się po prostu – łatwiej. A jak mieliśmy pokręconą psychikę dobrze obrazuje taki oto, autentyczny epizod. Odwiedziłem znajomych z małego, prowincjonalnego miasteczka. Nie pamiętałem dokładnie godziny odjazdu mojego pociągu, ale znajomy uspokoił mnie: – Co się martwisz, mam znajomą na informacji kolejowej. Zadzwonię i ona mi […]
normalność
Ostatnio wystarczy włączyć jakiekolwiek medium, aby w ciągu chwil usłyszeć kilka co najmniej wiadomości o śmierci w wypadku, atakach terrorystycznych, tragicznych sytuacjach, gdy umierają ludzie, bo zabrakło dla nich refundowanych leków. A my słuchamy i…? Beznamiętnie połykamy te, wydawałoby się, porażające informacje. Większość zobojętniała na ludzkie dramaty, na bezsensowną śmierć. Już T. Różewicz ostrzegał nas przed tym zjawiskiem w swoim „Liście do ludożerców”. Znieczulica uczyniła z nas społeczeństwo cyborgów reagujących jedynie na bodźce nam najbliższe. O tak, kiedy tragedia dotyka nas, wtedy potrafimy okazywać emocje, smutek, żal, rozpacz. Zastanawiam się, kiedy zaczął się ten proces patrzenia tylko na siebie? Co w nas ludziach zabiło zwykłą przyzwoitość, wrażliwość na krzywdę bliźniego? Co poszło nie tak w wychowywaniu kolejnych pokoleń? Zabija nas konsumpcjonizm, obojętność, zwykłe, rzekłabym samolubstwo. Nie obchodzą nas cierpienia innych. Czasami myślę, że jest to po części winą wszechwładnych mediów. Nie od dziś wiadomo, że na tragedii, sensacji, zarabia się […]
Spawa pozornie prosta jest, wręcz banalna. Co się stało? Otóż na jednej z grup poetyckich, których teraz w sieci jest sporo – ogłoszono konkurs na wiersz. Podano warunki. Uczestnicy przesłali woje prace, a jury – w osobie założyciela grupy – ogłosiło wyniki. Okazało się wówczas, że nagrodzony wiersz nie spełniał wymogów konkursu. Inne spełniały, ale nie wygrały. Twórcy podnieśli larum. Odpowiedź jury, była krótka: „OJ TAM, OJ TAM”. Opowieści to jednak nie koniec, gdyż jedna z uczestniczek zażądała wprost wyjaśnienia dlaczego zmieniono w trakcie trwania konkursu reguły oceny tekstów. W efekcie pojawił się ze strony jurora stosunkowo obszerny komentarz, którego sens sprowadzał się do zarzutu podstawionego uczestniczce, że robi widły z igły, widzi problem tam, gdzie go nie ma, psuje atmosferę w zespole i że w sumie nie wiadomo o co jej chodzi i kto za tym wszystkim stoi. Był też w komentarzu wątek merytoryczny odwołujący się do tego, że […]