ludzie


    Gdzieś na Śląsku, jest pierwszy w Polsce, zautomatyzowany pojemnik na różnorodne śmieci. Koszt automatu do śledzenia 2.000.000 zł. Każdy z lokatorów otrzymuje nalepki, z indywidualnym kodem QR przypisanym do lokalu. Zawartość każdego worka, można sprawdzić i natychmiast uzyskać informacje, kto dokonał zbrodni wyrzucenia śmieci nieodpowiadających zawartości. Tym samym, przed permanentnym śledzeniem, pozostają nam jeszcze tylko WC i bielizna osobista. Na jak długo, tego nie wiadomo, ale sytuacja jest podobna jak w Chinach, gdzie śledzenie miliardów ludzi, jest permanentne. Koszmar polega na tym, że informacja podawana jest, w formie „wyzwolenia”, bo ludzie nie chcieli segregować. Teraz można opornych i nie tylko takich, upominać i nakładać kary administracyjne. Nie musisz być czujny, ale wiesz, jak jest. Koszmar? Ależ skąd. Pętla powoli się zaciska, a mnie ciekawi, kiedy zorientujemy się, że to na naszych szyjach?

Mi Wi, Śmieci a inwigilacja


Ludzie nie lubią, gdy czegoś im się zakazuje. A jeszcze gorzej, jak ktoś każe im coś robić. Wtedy dopiero włącza się tryb „Mogę robić co chce, jestem wolnym człowiekiem!”. Nagle wszyscy mówią, że mają prawo i nikt im nie zabroni, o! Szkoda, że zapomnieli, że obowiązki też mają. No ale do rzeczy. Wśród mieszkańców mojego osiedla ostatnimi czasy toczy się ciekawa dyskusja. Jak to w każdej wspólnocie bywa, zawsze jest jakiś problem. Jak dach nie przecieka, to śmieci wyrzucają w krzaki. Jak opłaty nie wzrosły, to psy załatwiają się gdzie popadnie. Zatrzymajmy się na tym ostatnim. Zwierzęta, istoty, bez których nie moglibyśmy żyć — przynajmniej jakaś część z nas. Zazwyczaj mądrzejsze od swoich właścicieli. To że się załatwiają to nic dziwnego. Mądre zwierzę na chodnik nie narobi. Dobrze wychowany pies pójdzie na trawę, zrobi co trzeba, wykona ruch imitujący zakopywanie i sobie pójdzie. Zadaniem właścicieli jest zrobić po nim porządek. […]

Emilia Kwiatek, Pieski! Prosimy o załatwianie się poza osiedlem


8
Bezinteresowność to zaleta. Kojarzy się zawsze z dobrymi uczynkami w stosunku do innych. Nie oczekujemy za nie wdzięczności, rekompensaty, czy podziękowań. Czynimy coś bezinteresownie, gdy chcemy drugiej osobie pomóc, sprawić przyjemność, wywołać uśmiech. Bardzo to pozytywne i dobrze kojarzące się działanie, a jednak… Ludzie, jak to ludzie. Bywają różni, czasami nie do końca dobrzy. I wtedy potrafią połączyć tę bezinteresowność z czymś, co kojarzy się zdecydowanie źle, z niechęcią.Każdy z nas dobrze wie, że niechęcią obdarzamy zazwyczaj osoby, które w stosunku do nas zachowują się nie fair. Osoby, które źle o nas mówią, szkodzą nam na różne sposoby. Bywa, że niechęć ta wywołana jest bardzo konkretnym zachowaniem lub sytuacją.Jednak jest jeszcze jedna odmiana niechęci. Bezinteresowna właśnie. Bez powodu, bez ściśle określonych przyczyn, ludzie czują niechęć do innych. I dają jej wyraz na różne sposoby. Obmowa, złośliwe słowa, nieprawdziwe oskarżenia. Ot, tak, byle sprawić przykrość, wywołać frustrację, poczucie krzywdy, ból. Dlaczego […]

Marzena Marczyk, Bezinteresowna niechęć, czyli oksymoron nie do pojęcia…



6
Zasłony prześwitują błękitnie. Nieboskłony pochylają się nad nami robiąc nas na szaro. Zbieranie myśli staje się trudniejsze, bo pozbawione koloru. Szukam pozytywnych obrazów, pomimo zatopienia jesiennego. Powinnam odsunąć od siebie plik skojarzeń, dręczących rozważań. Wstaję i odsuwam to co jest najprostsze – zasłony. Wpada światło. Trudno po nie wyciągnąć dłonie. Pewnie jeszcze trudniej zgarnąć je tak, aby nim świecić. Są tacy ludzie, którzy noszą je w sobie. Naturalna łuna, która wyprzedza ich, zanim się pojawią. Wnoszą wraz z nią radość i pewność wygranej. Energia ta unosi wokół nich wszystkich, którzy upadają. Tym, którzy wstali z klęczek dodaje skrzydeł. Niedowiarkom odrastają dusze, a bezdusznym otwarte serca. Dotyk ich jest gestem, który zostaje wpisany w ciało na zawsze. Czasem jest zaraźliwy i ze zdziwieniem odkrywamy, że jest w nas nieznana moc. Źródeł jej jest niezwykle dużo. Wystarczy widzieć – a nie patrzeć, słyszeć – a nie słuchać, dotykać – a nie być […]

Inka Kruszewska, Zbieracze codzienności