Zasłony prześwitują błękitnie. Nieboskłony pochylają się nad nami robiąc nas na szaro.
Zbieranie myśli staje się trudniejsze, bo pozbawione koloru. Szukam pozytywnych obrazów, pomimo zatopienia jesiennego. Powinnam odsunąć od siebie plik skojarzeń, dręczących rozważań. Wstaję i odsuwam to co jest najprostsze – zasłony. Wpada światło. Trudno po nie wyciągnąć dłonie. Pewnie jeszcze trudniej zgarnąć je tak, aby nim świecić.
Są tacy ludzie, którzy noszą je w sobie. Naturalna łuna, która wyprzedza ich, zanim się pojawią. Wnoszą wraz z nią radość i pewność wygranej. Energia ta unosi wokół nich wszystkich, którzy upadają. Tym, którzy wstali z klęczek dodaje skrzydeł. Niedowiarkom odrastają dusze, a bezdusznym otwarte serca. Dotyk ich jest gestem, który zostaje wpisany w ciało na zawsze. Czasem jest zaraźliwy i ze zdziwieniem odkrywamy, że jest w nas nieznana moc.
Źródeł jej jest niezwykle dużo. Wystarczy widzieć – a nie patrzeć, słyszeć – a nie słuchać, dotykać – a nie być dotkniętym. Znaleźć w sobie te wszystkie ważne przeżycia, które warto nieść przed siebie. Dobro podobno zwycięża, co nie zmienia faktu, że walczy z tym co złe. Najtrudniej jest zachować proporcje. Dotykać tak, aby nie zostawiać ran, zaś słuchać, aby z dźwięków budować odgłosy powodzenia, a ponad wszystko widzieć w najgorszych chwilach to co jest dla każdego jego własną drobinką szczęścia.
Przez zasłony widać świat wyraźniej, może dlatego nasze spojrzenie obdarzono rzęsami.
Tak dobrze być zbieraczem codzienności, by właśnie z niej budować świat. Z najgorszej sytuacji weź to, co jest dla ciebie najlepsze, wyprostuj się i idź przed siebie z podniesioną głową. Nie bądź sam, podziel się swoim światłem. Zostaw im nadzieję. Może odkryją w sobie własne piękno.
Wiesz, są tacy ludzie, którzy noszą je w sobie. Naturalna łuna, która wyprzedza ich, zanim się pojawią. Wnoszą wraz z nią radość i pewność wygranej.
Copyright © by Inka Kruszewska
6 komentarzy “Inka Kruszewska, Zbieracze codzienności”
Powyższy felieton skłania nas do zatrzymania się na chwilę, zastanowienia się nad sensem swojego życia, istnienia.
Sami czasami zastanawiamy się, czy każdy jest świadomy, że dobro mimo wszystko ma w sobie. Pozwolę sobie przytoczyć cytat „Tak dobrze być zbieraczem codzienności, by właśnie z niej budować świat. Z najgorszej sytuacji weź to, co jest dla ciebie najlepsze, wyprostuj się i idź przed siebie z podniesioną głową. Nie bądź sam, podziel się swoim światłem. Zostaw im nadzieję. Może odkryją w sobie własne piękno.”
Powyższe słowa pozwalają nam stwierdzić, że dobroć i miłość zawsze zwyciężają. Ludzie tak mało zastanawiają się nad życiem i codziennością, nad marzeniami, pragnieniami, nad współczuciem dla drugiego człowieka a przecież ona nic nie kosztuje. To niewielka rzecz, a potrafi uszczęśliwić człowieka. Autorka pokazuje, że tak niewiele potrzebujemy do szczęścia. Być tu i teraz. Być obecnym w danej chwili. Oznacza to, ze ludzie niby są obecni ale pochłonięci sprawami nie potrafią dojrzeć piękna życia, które właśnie jest obok nich. Tak wiele tracąc.
Całe życie próbujemy
poznawać siebie
i świat.
Nie trzeba szukać
szczególnych słów,
by ująć nadzwyczajność
zwyczajnych chwil
w poetyckie ramy.
Każdy z nas inaczej rozumie to ciepełko nadające sens naszej codzienności.Życiu. Masz racje, że ono jest dostępne dla każdego. Dostępne, a widzialne – to często dwie, różne sytuacje. Rzecz w tym by zbiegły się w czasie.
Codzienność – to często trud.Żeby przez nią iść człowiek potrzebuje energii, światła..Światło daje nam siłę. I trzeba się na to światło wystawić, otworzyć, sięgać po nie i nieść je dalej innym ludziom, tym którym go brakuje.. Ale co właściwie jest tym światłem, tą energią? Słońce? Na pewno tak. Światło słoneczne potrzebne jest do życia na ziemi. Wszystkie stworzenia go potrzebują. W krajach skandynawskich dużo ludzi cierpi na depresję z powodu jego braku. Ale oprócz światła słonecznego ludzie do życia potrzebują czegoś jeszcze. Jak czytamy w felietonie, to jest coś tajemniczego, coś co niosą ze sobą niektórzy ludzie. Jakaś energia, światło, moc,siła, która wnosi radość. Skąd ja brać?
Znam tylko jedno Żródło Światła. Wystarczy rzeczywiście tylko odsłonić „zasłony” naszych oczu, naszych serc, otworzyć się na nie i wpuścić do środka…
światło radością
czuwaniem i nadzieją
jasnością w mroku
*
zestawia myśli
w piramidę wartości
budowniczy czasu
*
B. Sarnowska
Znam to światło. Ono raczej niesie prawdę. Prawda dotyka. Prawda boli. prawda leczy i oczyszcza. Dlatego światło prawdy, choć zbawienne często próbuje się je zgasić. Każdy z nas ma to światło, ale nie każdy pozwala mu się wydobyć. To dlatego zachęcone zewnętrznym blaskiem nasze skrzydła, serce i dusze budzą się.
Z najgorszej sytuacji weź to, co dobre i oddaj je innym, a dostaniesz to, co dobre i potrzebne dla Ciebie. W taki właśnie sposób można być człowiekiem, który nosi w sobie Takie światło. Zabłyśnij, by inni mogli w Twoim świetle dostrzec własne.