Za trzy lata skończę 50 – tke.
Zdarza się. Ale nie chodzi o wiek. Chodzi o lata pracy… Kilkadziesiąt firm. Kilkadziesiąt ról zawodowych, kilka zawodów. I jaka z tego korzyść? Dla innych? Żebym chociaż umiał odpowiedzieć na proste pytanie: Jaka jest recepta na dobre relacje w pracy?
Wystarczy popracować 5 lat by wiedzieć, że co praca, to inni ludzie. Inne zwyczaje, nawyki. W jednej może ci być super, a w drugiej fatalnie. Pomimo tego, że w obu zachowujesz się identycznie. No więc jak? Jest taki sposób, żeby było ok?
Recepty nie mam.
Osobiście polecam jednak powierzchowną, odwzajemnioną sympatię.
Sympatię, a nie przyjaźń czy koleżeństwo, żeby nie mylić pracy z domem czy towarzyskim spotkaniem. Praca jest miejscem szczególnym. Nie spotkałem takiego, który przebywał by w niej – z własnej, nieprzymuszonej woli. Należy więc sądzić o tych, którzy w niej są, że czynią to nie z braku innego, bardziej atrakcyjnego zajęcia lecz – dla zarobku. Banał?
Owszem, ale banał zlekceważony zamienia się szybko w życiowy problem. Nie chcesz mieć problemów z relacjami w miejscu pracy? Odwzajemniaj sympatię. Odwzajemniaj! To nie znaczy, że masz się z nią pchać do ludzi niczym sąsiad na twoje wesele.
Czyli sympatia odwzajemniona. Nie koniec na tym. Ona musi być powierzchowna. Nie jakaś tam wylewna, słowiańska, spoufalona, ale z dystansem. Bez osobistych pytań, zwierzeń z trudnego dzieciństwa, nieudanych małżeństw, problemów z teściową itp.
Powiesz, że takie relacje to żaden komfort w pracy. Ale nie o komfort tutaj chodzi lecz o święty spokój. Powierzchowna, odwzajemniona sympatia uchroni cię od tego, w czym siedzą inni, po dziurki w nosie i nie wiedzą, jak z tego wyjść. Z czego? Z kolesiostwa, kliczek, towarzystw wzajemnej adoracji, kółek zainteresowań towarzyskim, partyjniactwa itp. Z czynnego i biernego uczestnictwa w polowaniach na czarownice, sabatach, tajnych namawianych na winnych – niewinnych, zbiorowych i grupowych świństwach i świństewkach. Mało?
Pamiętaj o słowach o.m./c. /o mało co J/ 50 –latka: normalność w firmie, to powierzchowna, odwzajemniona sympatia
Tadeusz Wojewódzki
14 komentarzy “Tadeusz Wojewódzki, Powierzchowna, odwzajemniona sympatia”
Podoba mi się to podejście … „Powierzchowna, odwzajemniona sympatia” – nie musi być nieszczera, nawet sympatia, wydawałoby się głęboka, też nie musi być szczera, Sympatię się po prostu wyczuwa, jest to po prostu ciepła uprzejmość, nie ta zimna i formalna. Powierzchowna sympatia nie wyklucza szczerych rozmów na tematy ogólne, ani wystąpienia w razie czego w obronie prawdy i sprawiedliwości. Łatwiej nawet nie musieć okazywać lojalności koleżeńskiej, gdy bliski kolega nie ma racji. Przekonałam się, że nawet głęboka sympatia w pracy kończy się, gdy kończy się praca. Praca łączy tylko na danym etapie, gdy się razem pracuje, a gdy w pracy spotykasz przypadkiem „bratnią duszę”, to i tak jakoś się spotkacie i poza pracą. „Powierzchowna, odwzajemniona sympatia” – to zwykłe uprzejme koleżeństwo wspólnego miejsca, bez żadnych innych łączących ludzi nici. Takimi kolegami są wszyscy z pracy, wszyscy tak samo traktowani ( chyba ,ze ktoś wyraźnie woli zimną uprzejmość lub nieuprzejmość).
Cześć, ładna sukienka, świetnie wyglądasz w tym kapeluszu jest ciepłe,ale powierzchowne – taka powierzchowna uprzejmość – natomiast samo -dzień dobry- jest zimną uprzejmością… a np. moim zdaniem, głęboka sympatia, to powiedzenie koleżance,że w tym akurat źle wygląda 🙂
Tak bardzo brakuje nam dzisiaj mądrych komentarzy, że każdy taki incydent, jak Twój komentarz wydaje się wręcz czymś nierealnym. Przyszło mi spełniać swoja starość w czasach gloryfikacji prostactwa i głupoty. Może to i jakaś rewolucja? Póki co – utajniona …
Tobie dzięki serdeczne.
I kryj się z tą swoją mądrością, bo jeszcze dopadnie Cię jakiś komisarz d/s zmowy elit, a wtedy czapa.
Mimo tych trudnych czasów – jeszcze raz dzięki serdeczne rozumna Istoto
🙂
ja
Jeżeli praca ma być tylko i wyłącznie źródłem pieniędzy, a spędza się w niej 70% swojego czasu, to pozostaje mi tylko i wyłącznie zacytować Dalajlamę zapytanego, co najbardziej zadziwia go w ludzkości:
„Człowiek. Bo poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera,tak na prawdę nie żyjąc.”
Sama sympatia jest relacją miłą. W naszej obyczajowości potrafi przeszkadzać właśnie w pracy. Działa paraliżująco w sytuacji, kiedy rzetelność każe nam ocenić źle pracę wykonana przez kogoś, z kim łączy ta nić sympatii. Zazwyczaj nie potrafimy oddzielić tych dwóch rzeczy. Po sympatycznych istotach spodziewamy się tylko sympatycznych reakcji.
Szczera sympatia w pracy jest często kłopotem. Czasami trzeba przez nią, opowiedzieć się po którejś ze stron. Sympatie mogą podzielić cały zespół i zaburzyć jego pracę. Bo przecież w pracy są też antypatie. Uważam, że dużo zależy od mądrego kierownika. Tak naprawdę od niego zależy większość relacji w zespole, bo to on może udawać, że nie widzi problemu, albo asertywnie problemy rozwiązywać już od zalążka. Kierownik, powinien nam swoim dobrym przykładem pokazać jak powinniśmy się w pracy do siebie odnosić, jaki stosunek powinni mieć do siebie współpracownicy, ale mam wrażenie, że u nas jeszcze niestety mało takich liderów..
Uśmiecham się w sobie, bo jest to bardzo proste do stwierdzenia – powierzchowna, odwzajemniona sympatia 🙂 i jest to DOBRE stwierdzenie! Można by powiedzieć też, przychodzę robię swoją robotę, wychodzę. Bo przecież w pracy łączy mnie prosty stosunek z pracodawcą- wykonanie jakiegoś zadania, pracy. Tylko człowiek często jest trochę bardziej skomplikowany;), osobiście regularnie muszę sobie powtarzać w myślach ” miej to gdzieś, nie twoja sprawa”,po prostu rób swoje najlepiej jak potrafisz… ale obieram to w mocniejsze, mniej grzeczne słowa;). A ta powierzchowna, odwzajemniona sympatia- aż od niej kipi, gdy się z boku człowiek przygląda rozmowom w pokoju socjalnym, a potem słyszy się po kątach inne wersje komentarzy.. No właśnie, powierzchowna sympatia…ona może przybrać różne barwy.. a najgorsza z nich to wścibstwo i fałsz. Po prostu trzeba zdrowo z dystansem patrzeć na miejsce pracy, ale tego trzeba się nauczyć i mieć życie ciekawe poza pracą. Osobiście dla mnie bardzo ważne jest aby w relacjach międzyludzkich po prostu używać słów grzecznościowych, zachowywać się w sposób kulturalny.
Wydaje mi się, że Amerykanie są w tym bardzo dobrzy, każdy do każdego się uśmiecha, życzy miłego dnia, pyta się jak się masz nie.. oczekując głębokiej odpowiedzi.. Mam znajomą, która od 2 lat mieszka w Chandler i po niedługim czasie od przeprowadzki w tamto miejsce, wieszała na tarasie pranie, w sąsiednim domu na tarasie stała Amerykanka i zaczęła krzyczeć, machać do mojej znajomej. W pierwszym momencie pomyślała- coś się stało!.. Po czym uświadomiła sobie, że ta Amerykanka, mimo, że się nie znają po prostu z wielkim entuzjazmem się z nią wita… :). Jak miło, pozytywna mentalność.
Bardzo ciekawe spojrzenie na relacje w pracy. Może jest to sposób by przetrwać i być akceptowanym przez kolegów i koleżanki. Tylko czy to nie przerodzi się w to, że zostaniemy nie zauważalni? Czasami tak bywa że nie znamy nawet imienia współpracownika tylko, wiemy że jest miły. Z drugiej strony mamy na tyle silne charaktery by być miłym dla kogoś kogo tak naprawdę nie lubimy.
Dzięki. Mam jednak obawę czy taka przyjaźń wytrzyma próbę merytorycznej, negatywnej oceny rezultatów pracy. Twoja przyjaciółka publicznie wykaże znikomą wartość tego, co zrobiłaś i nadal będziecie przyjaciółkami?
Powierzchowna sympatia? Czyli jak kogoś nie lubię, to i tak mam go lubić, bo tak wypada w pracy. Myślę, że to nie prawda. Nawiązujemy kontakt z tymi, których uważamy za fajnych ludzi. W pracy także można nawiązywać przyjaźnie. Myślę, że niczemu to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie możemy mieć blisko wsparcie kogoś w trudnych sytuacjach.
Problemem w naszych realiach jest model organizacji, jaki zadomowił asie na dobre: WYŚCIG SZCZURÓW. Temat wart dziennikarskiego wałkowania w ramach naszych – DZIENNIKARSTWA OBYWATELSKIEGO. Mało kto ten problem widzi. A w nim tkwi sedno i naszych relacji i satysfakcji z pracy i sensownej zyskowności
Możliwe jest to co zależy od nas samych – bo to my kreujemy to co w naszym zasięgu. Sympatia jest możliwa, kiedy za dobre chwalimy a za złe upominamy i robimy to szczerze i po namyśle a nie powierzchownie i w afekcie . Kiedy to działa a praca jest miejscem samorealizacji a nie najemnictwem to wtedy wszystko jest możliwe. Nawet krwiożercze korporacje czasem przegrywają z grupą oddanych zapaleńców. Jeśli oddanie jest szczere to i owoce są dobre.
Czekałem na taki głos!
Dzięki! Właśnie w obronie bezinteresownej sympatii. O niej nie pisze nikt. Poeci – o poezji. Patrioci – o patriotach. A sympatia- zawsze w cieniu. Zupełnie tak, jakby wokół nas nie było ludzi sympatycznych. Wszystko, co miłe- w powszednim dniu – dziełem jest sympatycznych ludzi 🙂
Oczywiście mowa o SYMPATII SZCZEREJ. I daj nam Panie Boże takiej sympatii -w codzienności – jak najwięcej.
Pozostaje praca. Czy szczera sympatia – w pracy – w ogóle jest możliwa? A jeśli tak, co co ona oznacza? W czym się przejawia? Do czego i kogo zobowiązuje?
Powierzchowna, odwzajemniona sympatia. „Powierzchowna” kojarzy mi się z „po łebkach”, czyli zrobione tylko na pokaz, tak by wyglądało na dobre – czytaj poprawne politycznie.
Sympatia powinna być szczera. Sympatia nie musi oznaczać od razu przyjaźni, miłości czy inne formy zażyłości – po prostu sympatia. Po co robić cokolwiek jeśli to tylko na niby. Może dla kurtuazji ale ona jest z natury nieszczera – po prostu tak trzeba. Zdecydowanie zdrowiej być szczerym, asertywnym. Z czym się to wiąże – z niebezpieczeństwem oczywiście – ale jak wiadomo im większe ryzyko tym większy zysk. A co można zyskać – to proste sympatię nie powierzchowną lub zdeklarowaną niechęć. W świecie wartości rozmytych taka wartość jest nieoceniona.
Zresztą zbierasz to co posiejesz – nic innego.
„Powierzchowna, odwzajemniona sympatia” – recepta dla tych, którzy zaczynają pracę.
Można tę radę zastosować w relacjach w wirtualnym świecie, np. na Fb?
Spróbuję.