Piękne miejsce, gmach Opery w Bydgoszczy, przestronne, bogate wnętrze, nastrój i klimat wielkiej sztuki. Uwielbiam tu przyjeżdżać, uwielbiam to oczekiwanie na pierwsze tony, te dźwięki dostrajającej się orkiestry, lubię nawet gongi, ponieważ one zapowiadają początek czegoś niezwykłego. Na widowni pełna gala. Fryzury, biżuteria, wysokie obcasy… i oto pani w sweterku, wyglądającym na wydzierganego własnoręcznie. Gładko przyczesana, zero biżuterii, makijażu. No niby nic takiego, ale… Uczono nas przecież zawsze, że takie miejsca wymagają odpowiedniego ubioru, że to szacunek dla artystów i sztuki, że tego wymaga podniosłe miejsce…
Pierwszy akt się skończył, widzowie zauroczeni muzyką i śpiewem przechadzają się z kawą lub lampką wina po szerokim holu, wymieniają się wrażeniami, ale też wielu spogląda niby ukradkiem w jednym kierunku. Na parapecie wielkiego okna siedzi pani w swetrze i samotnie pije herbatę z termosu. Każdy tylko patrzy. Ludzie omija ją wielkim łukiem. Szepczą coś sobie na ucho.
Poczułam atmosferę, jak na filmie “Trędowata”. Podeszłam i zapytałam, czy podoba jej się przedstawienie. Jakże wielkie zaskoczenie sprawiła mi jej odpowiedź. Jak ona pięknie mówiła, wyrażała się niczym krytyk muzyczny, posiadała wielką wiedzę, wręcz zawstydziła mnie swoją elokwencją. Okazało się, że to bardzo inteligentna osoba. Jest po wyższych studiach humanistycznych, ale wybrała ciężką pracę na roli, bo kocha ziemię. Dzieci porozjeżdżały się po świecie, została sama z mężem. Długo odkładała grosz, by móc na żywo obejrzeć „Carmen”. Popatrzyłam na tych wszystkich wytwornych ludzi zerkających w naszą stronę. Jak wiele z tych osób ocenia ludzi na podstawie wyglądu. To tak, jak byśmy podziwiali książki za ich okładki. A treść? Dla różnych osób szczęście ma różne znaczenie. Ta pani wybrała taką, a nie inną pracę i nie wyobraża sobie życia inaczej. Jest osobą niezwykle wrażliwą, kocha sztukę i przyrodę. Ciężka harówka od rana do wieczora daje jej satysfakcję i poczucie spełnienia. Wrażliwa, uczciwa i skromna osoba. Wie czym jest życie i jaki jest jego cel. Czym jest szczęście dla człowieka. A dla nas? Czym jest szczęście?
Przy niej poczułam się próżną osobą, skupioną na pogoni za rozrywką. Nigdy nie gardziłam pracą tzw. szarych ludzi. Każdy ma prawo żyć wg własnego ja. Najważniejsze, żeby nie krzywdzić innych.
Życie płata czasami różne figle i np. nie możemy się realizować w swoim zawodzie, w naszej wyuczonej i ukochanej specjalności. Sama stoję za ladą, mimo że skończyłam bibliotekarstwo.
Zdarza mi się widzieć w niejednym spojrzeniu lekceważący stosunek do ludzi zza lady. Kto za nią stoi, dla patrzącego pozostaje zupełnie bez znaczenia. Tak, jakby miejsce pracy przypisywało człowiekowi etykietkę tej samej kategorii, co ubranie się w ów schludny, czysty i estetyczny sweterek na spektakl w operze.
Urszula Konieczna
8 komentarzy “Urszula Konieczna, Sweterek w operze”
Zgadzam się z Panią w 100%. Opera to magiczne miejsce, tu ludzi zbliża muzyka, wielka sztuka, tworzy się wręcz atmosfera przyjaźni…tak zawsze myślałam, bardzo źle się czułam widząc ten fałsz niektórych osób, tak, przeżyłam rozczarowanie, szkoda. To tak, jakby oceniac książkę po okładce… Ale i tak wierzę, że to tylko incydent, że prawdziwa miłośc do sztuki operowej zwycięża, bardzo często bywam w tym miejscu, z różnymi ludźmi staram się wymieniac wrażeniami i zawsze znajduję wspólny język. muzyka, śpiew, emocje i to oczekiwanie na dalszy ciąg, to naprawdę zbliża. Tak, jak Pani napisała, na niektóre sprawy nie mamy wpływu.
Dziękuję za trafny komentarz:)
No właśnie, czym dla nas jest szczęście…? Powiem szczerze, że najbardziej do tego tekstu przyciągnął mnie tytuł. Na hasło „opera” moment się ożywiam, gdyż jest to coś, co kocham całym sercem oraz coś, z czym wiążę swoją przyszłość. Pani tekst dogłębnie mnie wzruszył, pokazał, że życie może przecież pokazać nam inna drogę, a nie ślepo iść do celu jakiego my sobie wyznaczyliśmy. „Rób zawsze to, co kochasz” – powtarzano mi od dziecka. Jednak dziś widzę to inaczej, pozwolę sobie tu na parafrazę – „Rób to, co kochasz, lecz nie krzywdź przy tym innych”. Dziękuję, za wywołanie w mojej osobie tak głębokich emocji, poruszenia 🙂 A pani w dzierganym sweterku? Myślę, że te szpilki, pięknie wyprasowane koszule i smokingi od Armaniego, nie „dorastają do pięt” skromnej kobiecie, która mimo wyższego wykształcenia, pokładów potencjału jakie w sobie nosi, podążyła za prostą, nieskomplikowaną miłością do ziemi. Myślę, że każdy z nas właśnie tak powinien postąpić. Niech w każdym z nas zakiełkuje tak ciepła i życzliwa osobowość, skromność, wtedy na pewno los odpłaci się pięknym, ale już nie za nadobne 🙂 Poza tym, nie szata zdobi człowieka, lecz wnętrze, którym to winniśmy się dzielić z drugim człowiekiem, bo za to powinniśmy dziękować Sile Wyższej, że możemy obcować z bliźnim. Opera to miejsce spotkań entuzjastów muzyki, rozwoju sztuki, kiełkowania miłości do niej… a nie rewia mody ludzi rodem z magnacji tudzież arystokracji. Niestety, na ten proces już nie mamy wpływu…
Szacunek dla drugiego człowieka, bez względu na wykonywaną pracę, wygląd, zachować odrobinę człowieczeństwa…niby nic, a jednak jak wiele, dziękuję za refleksję:)
Marzenko, masz rację, znam parę takich osób, które nie znają się w ogóle na tego typu sztuce, ale właśnie, wypada, trzeba się pokazać, ładnie ubrać, udawać kogoś, kim się nie jest. Na zewnątrz pełna gala a w śtodku pustka i próżność. Dziękuję Marzenko za komentarz
Przerażające jest to, jak sxybko oceniamy ludzi na podstawie wyglądu, wykonywanej pracy, zanika w nas atencja, przykre to, dlatego chciałam zwrócić uwagę na ten problem w swoim felietonie. Dziękuję za zatrzymanie się przy tekście i trafny komentarz.
Bardzo dobrze, że znalazła się chociaż jedna osoba, autorka postu, która potrafiła podejść do starszej kobiety w sweterku, podczas gdy wszyscy pozostali ubrani w eleganckie garnitury i sukienki wzgardzili nią tylko dlatego, że nie była tak ubrana jak oni, bo 'odstawala’ od reszty. Z drugiej strony, szkoda że tylko jedna osoba odważyła się na rozmowę ze starszą Panią. Przykre jest to, że ludzie automatycznie szacują wartość innych zanim ich choć odrobinę poznają. Pomija się wogole człowieka . Niedługo odrzuci się bliźniego, bo nie ma ciuchów firmowych z galerii. W szkołach już tak jest, dzieci są wysmiewane za słabą markę ubrań lub obuwia … Dokąd to wszystko zmierza ? ??
student 9291
Zbyt często niestety oceniamy ludzi powierzchownie przez pryzmat wyglądu, czy pracy, która wykonują. A tymczasem pani, która sprząta biura bywa o wiele bardziej wartościowym człowiekiem, niż prezes wielkiej firmy, który tę panią zatrudnia. Podobnie jest z bohaterka twojego felietonu. Skromny stój ukrywa wielką duszę i wspaniałego człowieka. A wielu z tych elegancko ubranych to ludzie, którzy przyszli do teatru nie po to, aby delektować się sztuką, ale by się pokazać, bo wypada, w ich pojęciu, bywać w takich miejscach.
Tak przeżyć we współczesnym świecie, by mieć szacunek dla pracy i drugiego człowieka to trudne wyzwanie. Nie wszystkich na to stać. Jak w tym zachować godność i pozostać sobą? Skromnie ale godnie i z pogodą ducha.
Może w tym przejawia się wielkość człowieka. Wspaniały felieton, Urszulo. Warto do niego wracać.