Dom i praca – to najważniejsze miejsca w życiu każdego, także współczesnego człowieka. Trudno je od siebie oddzielić. Jeśli w jednym miejscu jest dobrze, a w drugim źle, to w sumie – nie jest dobrze. Mówi się wprawdzie o tym, że mądry człowiek nie przenosi problemów z jednego miejsca – do innego, ale co innego nie przenosić, a co innego nosić w głowie zadry wyniesione z pracy.
Wielu z nas nie lubi swojej pracy. Nie czuje się w niej dobrze. Nie akceptuje zwyczajów w niej panujących. Nie podoba nam się sposób oceniania ludzi. Kolesiostwo, kumoterstwo, partyjniactwo. Nie odpowiada nam sposób bycia szefów. Ich wywyższanie się nad resztą, brak skromności i dystansu do samych siebie. Nie akceptujemy zasad rywalizacji między ludźmi opartej na wyścigu szczurów. Nie zgadzamy się na prymitywny system wartości, w którym liczy się tylko zysk. Taka praca różni się – od naszych domów – dosłownie wszystkim. Nie ma w niej miejsca na uczucie, na wrażliwość, na zwyczajne człowieczeństwo.
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jak taka praca wpływa na Ciebie? Jak bardzo Cię zmienia. Czy można codziennie przeistaczać się – z normalnego człowieka w korporacyjne zwierzę, a potem znów – w normalnego człowieka? W domu kochać, szanować, cenić otwartość, prawdomówność, otwartość, a w pracy kłamać, oszukiwać i cenić tylko zysk? A nawet jeśli tak można, to po co? Dlaczego? W imię jakiej idei?
Mówią Ci, że tak już jest. Że taki jest świat. Że takie jest życie. I kłamią.
Prace można inaczej zorganizować. Nadać jej inny sens. Praca i dom mogą być podobnie urządzone. Mogą być źródłem satysfakcji, radości, dobrych relacji i wspólnych korzyści. Taka praca, jak normalny dom, Twój dom – to żadna utopia.
Przemyśl to. Może już czas poznać ścieżkę dzięki której oba miejsca będą dla Ciebie tak samo przyjazne i potrzebne. Tutaj pragniemy porozmawiać właśnie o tym.
8 komentarzy “Tadeusz Wojewódzki,Praca i dom”
Маша:
Zauważyłam im starszą jestem, tym częściej spotykałam na swojej drodze ludzi, którzy nie tylko nie wiedzieli, co tak naprawdę lubią, ale kim w ogóle chcieliby być. Oczywiście, czasami trzeba rzucić wszystko i poświęcić się znienawidzonej robocie, żeby zarobić pieniądze (bo sytuacja tego wymaga), ale w większości przypadków myślę, że duża część z nas ma ten komfort, że może sobie pozwolić na zastanowienie się nad tym, co chce robić. Między wszystkim, Pan Wojewódzki bardzo pięknie pisze. Pozdrawiam
Najważniejsze dla mnie było znaleźć prace , którą będę kochała. I taką o to znalazłam.Poszłam dalej się kształcić, i oto jest połowa mojego sukcesu . A druga połowa to rodzina, koleżanki z pracy i ze studiów. I przez to mam większą satysfakcję z mojej wybranej drogi do wymarzonego zawodu.
Praca, którą się lubi to połowa sukcesu. Idealnie jest kiedy mamy super szefa, lojalnych współpracowników oraz godziwe wynagrodzenie. Wtedy jest szansa na to żeby się realizować i robić rzeczy ważne. Tym samym czuć satysfakcję i nie przenosić złych emocji na domowy grunt.
Włośnie, chyba najważniejsze jest znaleźć prace którą się lubi. Do której idzie się z przyjemnością. Mi się udało lubię swoją pracę, sprawia mi ona przyjemność i chęć dalszego rozwoju zawodowego.Ale jestem tylko zwykłym człowiekiem i czasami jak każdy jestem zmęczona , nie mam sił.Jak każdemu człowiek zdarza mi się narzekać na prace ale w domu staram się o niej nie myśleć Warto znaleźć sobie jakąś odskocznie od pracy moją są domowe wypiek,i które chętnie przygotowuję dla rodziny.
Piękny cytat Konfucjusza sam nasuwa mi się na „klawisze” jak czytam ten felieton- „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu.
Ta myśl powinna być w głowie każdego człowieka, który kształci się w jakimś kierunku, który podejmuje pracę. Dziwi mnie, że ludzie w dzisiejszych czasach mają taki stosunek do samych siebie. Przecież wykonywanie pracy, której nie lubimy, która nas męczy, która niszczy nas od środka, jest swoistym brakiem szacunku dla samego siebie.
Współczesny rynek pracy działa na warunkach tak zwanej globalnej konkurencyjności i funkcjonuje inaczej niż 20 czy 30 lat temu. to czy wykonujemy swoje zadania efektywnie, może decydowac nawet o tym, czy firma w której pracujemy utrzyma się na rynku. W związku z tym jesteśmy bardziej niepewni swojego losu zawodowego i odczuwamy silną presję, żeby pracować naprawdę wydajnie. Utrzymanie dobrych relacji z bliskimi i łączenie zycia prywatnego z zawodowym w warunkach kiedy rząda się od nas bardzo intensywnej pracy jest trudne.
Wobec tego pracodawcy, by pomóc rodzinom łączyć życie zawodowe z prywatnym mogliby zastosować kilka rozwiązań ,np. praca w niepełnym wymiarze czasu, która popularna jest np.w Holandii to idealne rozwiązanie dla młodych matek. Praca zdalna to z kolei dobre rozwiązanie dla daleko mieszkających. Takie rozwiązanie pozwala też na wykonywanie swoich obowiązków, gdy mamy wolny czas, np. gdy dziecko śpi .Dobrym pomysłem są tez elastyczne godziny pracy. Może to trochę pomogłoby uzyskać harmonię miedzy pracą, a rodziną?
Każdy sposób jest dobry, jeśli dzięki niemu lepsi jesteśmy dla rodziny, a jednocześnie nie robimy niczego amoralnego. Co do środowiska pracy, to w Polsce jest ono szczególnie zaniedbane. Pokutują u nas wzorce pracodawcy i z epoki feudalizmu i wczesnego kapitalizmu. Pracodawca, to ciągle ten, który „daje pracę”, a pracownik, to wdzięczny za nią poddany. Dodatkowo fakt, że nadal dominuje znajomy przygarniający „swoich” do roboty – kreuje bardziej karykaturalny niż normalny obraz i pracodawcy i środowiska pracy. Chore miejsce rodzi chore relacje. Słowem: problem tkwi w modelu organizacji. U nas panuje model „wyścigu szczurów” .
Ważne jest by potrafić znaleźć w swoim życiu harmonię między pracą a nawet kłopotami w pracy a domem, rodziną. Zastanowić się co zrobić by za swoje niepowodzenie w pracy nie wyżywać się na domownikach. Czy można znaleźć złoty środek? Dla każdego zapewne będzie on inny. Można oczywiście zmienić pracę na taką która będzie nas satysfakcjonowała lecz myślę że nawet w pracy naszych marzeń zdarzy się taki dzień, który rozbije nas całkowicie, zdenerwuje przez co znowu wrócimy do domu naładowani negatywną energią. Wracając do złotego środka, który powoli nam oczyścić mózg przed powrotem do domu. Dla mnie takim środkiem jest porządny wysiłek fizyczny, wyładowanie złego nastroju na sali treningowej. Po godzinie wysiłku wracam do domu z całkiem innym nastawieniem, z uśmiechem na twarzy ale też ze zmęczeniem. Więc może zamiast zrzucać swoje negatywne myśli na „złą” pracę warto znaleźć coś co pomoże nam wyładować złe emocje? 🙂