Szyderczy śmiech…
Pamiętam jak pierwsze wideo, recenzję piwa, przesłał mi znajomy i poprosił o opinię. Pierwszą moją reakcją był śmiech. Oczywiście nie ze względu na prośbę, ale absurdalny pomysł. Kto to będzie oglądał? Poza tym idiotycznie wygląda wąchanie piwa, mlaskanie i cała degustacja jakoś nużąca po chwili jest. I w ogóle po co? Ujęcia niewyraźne, jakieś żółte światło i całość mało profesjonalna. Skoro ja się śmieję, to będą i inni – pomyślałam i niewiele myśląc…
Już ja ci pokażę! Ja powiem tobie prawdę!
Oczywiście pierwsze co to skrytykowałam, w myśl idei, że po to człowiek ma przyjaciela takiego od serca, prawdziwego – można go wszak uszczypnąć, a on krzyknie – aby powiedział prawdę. Potem jakoś zrobiło mi się głupio i przedstawiłam bardziej konstruktywną krytykę, wskazałam na słabe punkty i zauważyłam kilka mocniejszych. Słowem przy odrobinie pracy, inwestycji w odpowiedni sprzęt i systematyczności pomyślałam, że może coś z tego wyjść. I kochani wyszło!
Dziś jest to jeden z lepszych vlogów w świecie piwnym cieszący się dobrą opinią i dający widzowi rzetelną recenzję trunków.
Co by było gdyby…
Nawet nie chcę myśleć o tym, co by było, gdybym skutecznie go zniechęciła? Przecież to co robi daje mu poczucie szczęścia. Co więcej wciąż doszkala się, kupuje nowy sprzęt, piwa, szkło i poznaje mnóstwo ciekawych ludzi. Odnalazł siebie w tym co robi i dziś cieszę się, że nie wziął sobie mojego szyderczego śmiechu na poważnie – gdyby tak się stało…
Byłabym mordercą!
Mordercą szczęścia. Unicestwiłabym go w zarodku. Czy mam prawo? Czy ktokolwiek z nas ma prawo odbierać innym prawo do szczęścia? Nawet gdyby ten vlog nie przetrwał, a moje zdanie okazało się słuszne, to w tym danym momencie znajomy był szczęśliwy i pełen wiary w to co robi. Czy to nie piękne?
Ale po co to opisuję i zawracam ci głowę?
Chodzi o nas i nasze postrzeganie siebie oraz wyrobione zdanie na dany temat. Nieważne, że ja się na tym nie znam. Nie ma też znaczenia, że nie pijam piwa. Ja wiem i już. Wiem, bo ja wszystko wiem, nawet jak nie wiem, to będę udawać sama przed sobą i przed światem, że wiem. Jestem alfą i omegą. Nie ma też znaczenia, czy próbowałam czy nie, bo ja swoje wiem.
Proste?
Kochani, tak samo, jest ze wszystkim. My mamy wiedzę na każdy temat i jesteśmy świetnymi teoretykami, nie zdając sobie sprawy, że nasze opinie, często błędne, wynikające tak naprawdę z niewiedzy, potrafią zabić cudze marzenia! Nie bądźmy proszę mordercami szczęścia! Ani własnego, ani cudzego. Nie osądzajmy dopóki sami nie spróbujemy, a jeśli nie mamy ochoty na coś, to tego nie róbmy, tym samym zamykając buzię. Dajmy innym żyć. Wierzyć w to, co robią. I jeśli stać nas na miły gest, wesprzyjmy ideę znajomego, mówiąc: – Cokolwiek nie robisz, stary, ja w ciebie wierzę, spełniaj swoje marzenia. Może nie będę w stanie ci pomóc, może nie do końca rozumiem dlaczego i po co to robisz, ale wiedz, że szczerze kibicuję.
A wiesz dlaczego?
Bo liczy się człowiek. Tak zwyczajnie.
Ps. link do kanału YT:
https://www.youtube.com/user/birofile
Posłuchajcie Justynki 🙂