Są na tym świecie miejsca, gdzie ludziom każe się myśleć a nawet ubierać jednakowo, gdzie tłumi się w zarodku wszelką odmienność, najmniejszy sprzeciw, gdzie społeczeństwu odmawia się podstawowych praw – choćby prawa do posiadania własnych poglądów.
My Polacy szczęśliwie ten etap mamy już za sobą. Możemy cieszyć się ustrojem, w którym respektowane są prawa obywateli, a konstytucja gwarantuje ich resetowanie.
Mówi się, że gdzie dwóch Polaków tam trzy poglądy, a ja mam wrażenie, że nawet więcej; w Internecie, w telewizji, w pracy, przy świątecznym stole, odmienność poglądów wywołuje gorące spory.
Ostatnio toczy się zażarta polemika, kto jest lepszy w czynieniu dobra? Czyja idea szlachetniejsza?
Czy to ważne, do której puszki wrzucam swój wdowi grosz? Ważne, że jest we mnie chęć niesienia bezinteresowniej pomocy. Dobro wzbogaca i uszlachetnia tego, który je czyni, potem pojawia się w życiu innego człowieka; może je ratuje, może zmienia, a może po prostu wnosi w nie radość.
Im więcej szlachetnych inicjatyw tym lepiej. Roboty nie zabraknie nikomu.
Wartości – honor, sprawiedliwość, patriotyzm, altruizm – nie targujmy się czyje wznioślejsze. Wszak każdy ma prawo żyć według własnych.
Kiedy szaleniec wjedzie w tłum rozpędzoną ciężarówką albo na oczach tysięcy ludzi wbije człowiekowi nóż w serce, oniemiali z przerażenia zadajemy sobie pytanie – jak to się mogło stać?
A przecież każde zło ma gdzieś swój początek; w gniewie, w zawiści, w złorzeczeniu, w przekleństwie, które nieopatrznie spłynie z ust, we wrogim spojrzeniu na innego człowieka. Nie trzeba noża żeby zrobić krzywdę – słowa mogą ranić równie mocno.
W trudnych chwilach tak wspaniale potrafimy się zjednoczyć. Wyrażamy swój sprzeciw stojąc murem, jeden przy drugim – solidarni i zjednoczeni. Razem jesteśmy bardzo mocni i możemy wiele zmienić, tylko jeszcze trzeba ten sprzeciw zanieść tam, gdzie dzieje się coś niepokojącego –może do własnego domu, może trzeba zrealizować go w sąsiedztwie, albo w miejscu pracy. A może w pierwszej kolejności warto zajrzeć we własne serce i tam zapalić światełko pokoju.
Różnimy się w wielu sprawach, ale czy nie o to chodzi, żeby każdy miał prawo do swojego zdania? Trzeba tylko nauczyć się rozmawiać – pomimo różnic i uprzedzeń – dać innym prawo do odmiennych poglądów, nauczyć się bronić swojego zdania rzeczowym argumentem, wyciągać rękę do zgody i stanowczo sprzeciwiać się nienawiści.
Nie można odpowiadać złem na zło, bo ono wtedy rośnie w siłę, która przetaczając się przez świat zbiera krwawe żniwo.
Joanna Lorenowicz – styczeń 2019
6 komentarzy “Joanna Lorenowicz, Zło – dobrem zwyciężać…”
Dziękuje za komentarz.
Masz racę, trzeba otaczać się dobrymi ludźmi. Ja proponuję jednak żeby szukać też dobra w ludziach.To z pewnością jest bardzo trudne, bo wymaga wczucia się w sytuację drugiej osoby. Nie można oczywiście dać się skrzywdzić, niemniej jednak ktoś musi być mądrzejszy i pierwszy podać rękę.
Pozdrawiam
To prawdziwe i smutne zarazem, że ludzie nie potrafią kochać i szanować siebie wzajemnie. Wszędzie chcą tylko oszukać nas, innym zależy jedynie na zysku i wyzysku innych. Często ludzie bezprawnie oceniają innych – oczywiście są to ludzie nie mający własnego życia, nie znający szczęścia i nie potrafiący kochać innych – po prostu tacy nieszczęśliwcy, którzy za wszelką ceną próbują unieszczęśliwić życie innych. Dlatego tak ciężko znaleźć dziś ludzi szlachetnych, szanujących poglądy innych. Jednak pomimo przeciwności losu nie powinniśmy zatrzymywać się w poszukiwaniu takich ludzi, którzy będą wnosić do naszego życia radość, optymizm oraz szczęście i miłość.
Bardzo dziękuję.
Zgoda buduje a niezgoda rujnuje – to prawda stara jak świat. Skłóceni jesteśmy słabi, a słabych łatwo wykorzystać albo nawet zniszczeć. Jest tyle do zrobienia, każdy może znaleźć sobie zajęcie i działać zgodnie ze swoimi wartościami. Szkoda czasu i energii na spory i waśnie.
Pozdrawiam
A może w pierwszej kolejności warto zajrzeć we własne serce i tam zapalić światełko pokoju”- tak, wszyscy powinniśmy tak robić, ale jak zazwyczaj, ci co najbardziej powinni zapalić to światełko- płoną już zimnym ogniem nienawiści… i unikają przyglądania się sobie – jednak ci inni, którzy mają tylko mały kroczek do zapalenia tego światełka, to oni ,tymi małymi krokami idąc, mają szansę rozpalić je w całym świecie.
Z zainteresowaniem przeczytałam ten felieton -” Nie można odpowiadać złem na zło, bo ono wtedy rośnie w siłę, która przetaczając się przez świat zbiera krwawe żniwo. ” – tak, to chyba prawda także moim zdaniem, ale niestety jest także tak, że jak się jest dobrym i odpowiada dobrem, to wielu przyjmuje to jako słabość i tym bardziej zło się rozzuchwala. Jak potraktować obronę przed atakiem? Wojnę obronną? Niektórzy rozumieją tylko argumenty siłowe i nic innego nie jest ich w stanie powstrzymać.
Dopóki nie przestaniemy się ogladac na innych, szukac kto bardziej winny, kto bardziej nienawidzi,kto kogo opluwa, zacznijmy od siebie. Próbujmy rozmawiac spokojnie. Sprzeczki, kłótnie zawsze były i będą, tylko niech to będą różnice zdań merytoryczne, nie na zasadzie moja racja i już. Konstruktywne dyskusje pomagają w rozwiązywaniu problemów. Jątrzenie, nienawiśc budzą agresję, ta z kolei odpowiada kolejną agresją, a to prowadzi tylko do destrukcji w nas, w naszych domach i wreszcie w kraju.
„A może w pierwszej kolejności warto zajrzeć we własne serce i tam zapalić światełko pokoju”…świetna puenta, bardzo ciekawy felieton.
Pozdrawiam:)