Im bardziej zbliżamy się do bilansu twórczego trudu, tym staranniej dobieramy słowa, tym ważniejsze są wnioski i przesłanie. Ważne jest to, jakim wartościom byliśmy wierni i co pozostawimy po sobie: ślady na piasku, czy trwałe zmiany.
„Służyłem Ojczyźnie i za to teraz dostałem…kopniaka” – czytam na Fb i zaczynam się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Ktoś skomentował: „Najważniejsze, aby zdrowie było i mieć czyste sumienie”. Najprostsze prawdy. Czy dla wszystkich?
Łatwo usprawiedliwiać się dzisiaj stwierdzeniami: taki mamy świat, pieniądz może wszystko, teraz inne czasy… Dobro i zło walczy o człowieka i w człowieku od zawsze. „Zło, dobrem zwyciężaj” – to słowa, które pozostawił Polakom bł. ks. Jerzy Popiełuszko. A może po prostu: nie czyń zła, czyń dobro i „używaj” sumienia.
Każdy, kto kiedykolwiek podejmował jakieś decyzje, doskonale wie, że sumienie aktywizuje się w tych momentach i dopomina o głos. Tak jest, gdy wartości mają wpływ na naszą decyzyjność i mamy zaufanie do głosu sumienia. Dla mnie, przy kierowaniu zespołem, najważniejszy jest człowiek. Pieniędzy nigdy nie ma za wiele, ale zbudowane i pielęgnowane dobre relacje procentują przez wiele lat. Myślę, że każdy człowiek ma sumienie. Jest, jak cień… Czasami, w blasku świetnie rozwijającej się kariery i w strumieniu kasy, jak w pełnym słońcu, człowiek gubi swój cień…
Refleksyjność, jako głos sumienia – mam taką nadzieję – jednak nawiedza nie tylko poetów.
3 komentarze “Bogumiła Sarnowska, Potyczki myśli…”
Przez całe życie uczono nas rozróżniać dobro od zła lecz jak z każdą wiedzą bywa jedni przyswajają wiedzę szybciej a inni wolniej ale generalnie każdy tą umiejętność w sobie posiada. Moim zdaniem trzeba potrafić przez życie przejść w taki sposób aby codziennie wieczorem można z czystym sumieniem spojrzeć w lustro i nie czuć niechęci. Traktować ludzi tak jak sam chciałbyś aby cię inni traktowali. Wiadomo, że brzmi to jak splot sloganów bo niestety życie nie jest czarno-białe i czasami trzeba stanąć twarzą w twarz przed wyborem mniejszego zła, ale ta zasada nie może stać się regułą postępowania i może być stosowana jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Stosowana zbyt często prowadzi do zagłuszenia i upośledzenia sumienia.
Nie jestem miłośnikiem stosowania wyrażeń jak „sumienie”, „moralność” lub „wartości” w odniesieniu do codziennego życia. Oczywistym jest, że mają te słowa znaczenie każdego dnia, ale moim zdaniem, tylko do takiego stopnia, który spłyca je niemiłosiernie. Rzadko idąc do sklepu, do pracy, lub do szkoły, napotkamy na swojej drodze coś co naprawdę sprawdzi co siedzi w naszej duszy.
Mimo wszystko, sumienie sumieniem; popieranie dobra i współczucie nie zapewnią, że człowiek postąpi poprawnie. Jest to sprawa tak wielu zmiennych, a stojąc twarzą w twarz z ciężkim wyborem łatwo popełnić błędy. Strach, niepewność, niezrozumienie mogą zmienić największego altruistę w kolejnego, cichego obserwatora.
W mojej opinii, nie jest to coś złego. Niewiele osób wychodzi z domu, powtarzając sobie w duchu, że tego dnia wyrządzi komuś szkodę. Chaos świata sprawi, że niechcący kogoś zdenerwujemy lub zranimy. Ciężko od tego uciec, a nawet zdać sobie z tego sprawę. Nie jest to jednak pozwolenie na bezmyślność i samolubność. Myślę, że najważniejsze jest by odnaleźć złoty środek. Szanować dobro innego człowieka i jednocześnie pamiętać o sobie. Łatwo jest zignorować jedno kosztem drugiego, ale tylko kiedy zastosowane razem mogą zakiełkować.
Powiedziałbym, że najistotniejsze jest zrozumienie, bez tworzenia wymówek i karmienia się niewiedzą. Może jest to znak mojego cynizmu, lub ignorancji, ale chciałem podzielić się przemyśleniami wywołanymi przez felieton.
Niby takie proste, kierowac się tylko sumieniem, tylko, a może raczej aż. Jak często szukamy usprawiedliwienia dla swoich czynów, właśnie stwierdzeniem takie czasy, trzeba walczyc o swoje, rozpychac się łokciami, inaczej się zginie w tłumie, nic nie osiągniemy. Za wszelką cenę nakarmic swoje ego. Ujęłaś bardzo ważny problem, gdzieś w tym wszystkim zatraca się wrażliwośc, brakuje atencji.
Dobrze, że poruszasz ten temat…”refleksyjnośc, jako głos sumienia…”