Najbardziej zastanawia mnie bezmyślność u mądrych ludzi. Mądrych rzeczywiście, mających wiedzę w wielu dziedzinach, wrażliwość, umiejętność słuchania i czytania ze zrozumieniem oraz dysponujących trudną umiejętnością prowadzenia dyskusji opartej na argumentach.
Jednak i oni mają swoiste tematy tabu, takie dziedziny, na których ścieżkach napisano: stop, ani kroku dalej…Jakby byli pod wpływem hipnozy, z wpojoną instrukcją, że dalsze myślenie o tym przyniesie ból i strach. Jakby byli odważnymi podróżnikami, ale posługującymi się mapą, na której jest zaznaczony obszar z napisem: dalej są już tylko smoki. Są rozsądni, nie pójdą dalej, bo kto walczy ze smokami na ich terytorium?
Wielokrotnie prowadziłam dyskusje na różne tematy i nagle stop, padał jakiś dogmat, albo popularny slogan i to był koniec rozmowy, dyskusja została ucięta, jak skalpelem…
Koniec wymiany argumentów, koniec słuchania, czy czytania ze zrozumieniem. Na moje podejmowane próby argumentacji, dogmat po prostu został wielokrotnie powtórzony, bez uzasadniania jego słuszności, bez rozważenia „wyjątków od reguły”, często nawet bez rozumienia, że to jest własny ( albo jakiejś grupy ludzi ) dogmat, prywatne zasady, a nie powszechnie obowiązujące na całym świecie prawo.
Bardzo nie lubię takiego ucinania dyskusji, albowiem chciałabym, by ktoś przekonał mnie argumentami, że nie mam racji, gdy wysuwam jakieś zastrzeżenia wobec jedynej słuszności podanego dogmatu. Nie lubię także dlatego, że takie tematy tabu są jedną z przyczyn zalewania świata falami bezmyślnej, bezkrytycznej głupoty.
Zawsze sądziłam, że o wszystkim można kulturalnie dyskutować, że myśli ludzkiej nic nie może ograniczyć, ale powoli dochodzę do przekonania, że ludzie świadomie stawiają jej blokady, nie chcąc wypaść ze swojego stanu samozadowolenia oraz z przekonania o jedynej słuszności swojego oglądu rzeczywistości.
Ludzie sami wybierają, w co chcą wierzyć, by jak najwygodniej żyło im się na tym świecie, bądź też tak zostali zindoktrynowani w procesie wychowania, że blokady pojawiają się samoistnie niejako, automatycznie jak reakcja wpojona w hipnozie…stop, nie idź dalej…dalej są już tylko smoki.
4 komentarze “Anna Dędor, Dalej są już tylko smoki…”
Strefa komfortu jest odpowiedzią na sztuczne granice. Kto nie będąc masochistą chce wystąpić ze swojej strefy komfortu. Czasem winna temu może być nienależycie opanowana podstawa. Bez fundamentu „dom na piasku runie, a upadek jego będzie wielki”.
Za granicą gdzie już tylko mieszkają smoki jest zwykle coś czego się boimy (smoki) albo nie znamy, bo nieznane wywołuje lęk. Skoro się boimy, nie wchodzimy tam. Budujemy sobie murek, czasem mur i puki go sami nie skruszymy to on tam będzie porastał mchem aż w końcu zacznie wyglądać na naturalne ukształtowanie terenu. A skoro jest naturalne i nie ma na nim stopy człowieka to tam nie chodzimy… no bo po co i jeszcze te smoki…
Skoro widzisz takie granice uszanuj je – wiesz gdzie są czyjeś ograniczenia. Argumenty mają posłużyć wywołaniu procesu myślowego związanego z granicą, a nie mają ich kruszyć, bo skruszyć może je tylko ten kto je ustawił. Kiedyś ziemia była płaska i żaden argument tego nie zmieniał, aż tu nagle nabrała kształtu i proszę, przestała być płaska.
Bardzo ważny temat.
Brak merytorycznej rozmowy otwiera pole dla wszystkiego, co w naszym życiu społecznym – najgorsze i powszechne. Fałszowanie historii,kpina z logiki, kłamanie prosto w oczy – obecne są w naszej codzienności. Nikt na to nie reaguje. Doradca, polityk, ekspert, człowiek piastujemy wysokie stanowisko -i jedna formuła: bo taka jest polityka i tak trzeba. Dla dobra idei, dla sprawy…
Kiedy dziennikarz – Pan Urban – kłamał w reżimowej telewizji, to zdarzenie było zwyczajnie śmieszne i mało szkodliwe. Dlatego, że nikt mu nie wierzył.
Dzisiaj ludzie wierzą nawet w to, że Ziemia jest płaska.
Brak merytoryczności w ustach odpowiedzialnych ludzi jest dzisiaj niebezpieczne, gdyż ludzie im wierzą
Dziękuję.Chyba masz rację, dość często wykształcenie jest zdobyte z pomocą bardzo dobrej pamięci, ale mimo tego, że jest lepsza niż u większości ludzi, nie pozwala na swobodne operowanie zdobytą wiedzą, gdyż do tego trzeba jeszcze posiadać umiejętność rozważania i odpowiadania na konkretne argumenty oraz umiejętność logicznego ( matematycznego) myślenia. A może to już być analfabetyzm funkcjonalny… (?)
Tak, to prawda, kiedyś byłam świadkiem wykładu bardzo mądrej, jak mi się wtedy wydawało, pani doktor od psychologii, pani miała wpojone regułki,wyuczony na pamięc problem i na moje proste pytanie, a dlaczego tak jest, odpowiedziała, bo tak jest i nie podważajmy uczonych. Poczułam się jak dziecko, któremu w szkole odpowiadano tak bo tak, nie bo nie. Podejrzewam, że pani doktor nie miała żadnych argumentów i nie dopuszczała możliwości jakiejkolwiek dyskusji, byc może właśnie obawiała się czegoś, że ktoś może więcej wiedziec, czy zwyczajnie…bała się,że dalej są tylko smoki:)
Bardzo ciekawy felieton.