„Ci, którzy zawsze siadali w pierwszych ławkach, dzisiaj krzyczą z pierwszych stron gazet i ekranów telewizorów. Dziś są politykami, menedżerami, prezesami i liderami opinii. Nadal nie wiedzą, ale są przekonani, że wiedzą. Nadal wyrywają się do odpowiedzi, tylko teraz z trybun sejmowych, ekranów telewizora i Twittera. Wciąż wiedzą najmniej, ale robią najwięcej hałasu. Ich retoryka przypomina szkolną bójkę o ostatnią drożdżówkę w szkolnym sklepiku – z tą tylko różnicą, że dziś chodzi o stanowiska ministerialne, miejsca w sejmowych ławkach, w radach nadzorczych, unijne dotacje i granty, czyli o drożdżówki droższe i bardziej kuszące. W ten to sposób dzisiejsza polityczna „klasa” staje się groteskową imitacją, a może raczej pokraczną kontynuacją, dawnych „gwiazd” szkolnych apeli.”

Nasza klasa. AI
W moim wieku, często w natłoku codziennych wiadomości spływających wartkim strumieniem zewsząd, warto czasem zatrzymać się na chwilę i spojrzeć wstecz, chociażby na czasy mojej podstawówki. Nie chodzi mi jednak o sentymentalną przejażdżkę na nostalgicznej karuzeli do dzieciństwa, a raczej o refleksję nad tym, jak zaskakująco dobrze tamta szkolna rzeczywistość odzwierciedla współczesne społeczne i polityczne realia.
Czy przypominacie sobie swoją klasę z podstawówki?
Moja klasa dzieliła się na kilka grup, nazwijmy to – społecznych. Pierwsza grupa to uczniowie, którzy zasiadali w pierwszych ławkach. Oni zawsze chętnie wyrywali się do odpowiedzi, mimo, że rzadko znali rozwiązania. Oni zawsze krzyczeli: „Proszę pani, ja, ja, ja!”.
Druga grupa to dzieci, które wybierały ławki blisko drzwi wyjściowych. One w sytuacjach „zagrożenia” na przykład niespodziewanym pytaniem nauczyciela, szukały ucieczki. Nagle musiały wyjść pod pretekstem, że „chce mi się siku”.
Trzecia grupa to byli uczniowie, którzy siadali w ławkach pod oknami – to byli marzyciele. Z nich wyrośli artyści, muzycy, poeci. Oni byli lekko nieobecni, zawsze zaskoczeni, ale dzięki wysokiej inteligencji i wyobraźni zawsze znajdowali wyjście z trudnych sytuacji, chociaż nie zawsze było ono do końca racjonalne i praktyczne.
Ostatnie, czwarta grupa, najmniej liczna, to uczniowie najmniej aktywni. Oni znali odpowiedzi, byli wybitnie inteligentni, ale kryli się w ostatnich ławkach – w cieniu. Zabierali głos tylko wówczas kiedy byli pytani. Czasami w przypływie dobrego humoru podpowiadali jakieś dyrdymały tym, którzy nie znając odpowiedzi wyrywali się z odpowiedzią niepytani.
Przypominacie sobie Naszą Klasę?
Nie tę teatralną Słobodzianka, choć dramatycznych momentów nie brakuje również w naszej codzienności, lecz portal społecznościowy, gdzie dawni szkolni liderzy – ci z pierwszych ławek – mogli pochwalić się nowym leasingowym BMW albo zdjęciami z egipskich wakacji (koniecznie w formule „all inclusive”, bo przecież trzeba pokazać, że się udało).
Marzyciele spod okna wstawiali tam cytaty Coelho, albo swoje wiersze – takie ładne, życiowe – licząc na chociaż jedno serduszko za swoje rozmyślania egzystencjalne. Byli obecni, ale jakby przez mgłę. Internet jest pełen ich treści, których nikt nie lajkuje. W tłumie stories i reelsów ich głos ginął, choć wciąż tworzyli z nadzieją, że ktoś się zatrzyma. Ziemia kręciła się jednak nadal w tę samą stronę, nie zatrzymała się dla marzycieli.
Ale mimo wszystko, był to jeszcze piękny czas, gdy rzeczywistość próbowała udawać normalność.
Dziś Nasza Klasa, jako portal, nie istnieje, ale w sposób nieznośny na trwałe utkwiła jako metafora naszego społeczeństwa. Klasa jest ta sama, zmieniła się tylko sceneria – tablicę zastąpił ekran telewizora, a panią od matematyki – prezenter prowadzący program niby publicystyczny pod tytułem „Kto bardziej kocha Polskę?” albo „Kto ukradł moje 500 plus?”. No i kreda jest znacznie droższa.
Ci, którzy zawsze siadali w pierwszych ławkach, dzisiaj krzyczą z pierwszych stron gazet i ekranów telewizorów. Dziś są politykami, menedżerami, prezesami i liderami opinii. Nadal nie wiedzą, ale są przekonani, że wiedzą. Nadal wyrywają się do odpowiedzi, tylko teraz z trybun sejmowych, ekranów telewizora i Twittera. Wciąż wiedzą najmniej, ale robią najwięcej hałasu. Ich retoryka przypomina szkolną bójkę o ostatnią drożdżówkę w szkolnym sklepiku – z tą tylko różnicą, że dziś chodzi o stanowiska ministerialne, miejsca w sejmowych ławkach, w radach nadzorczych, unijne dotacje i granty, czyli o drożdżówki droższe i bardziej kuszące. W ten to sposób dzisiejsza polityczna „klasa” staje się groteskową imitacją, a może raczej pokraczną kontynuacją, dawnych „gwiazd” szkolnych apeli.
Ci, którzy w sytuacjach kryzysowych uciekali „na siku”, teraz milczą, chowając się za nowoczesnymi formami obojętności – umywają ręce, dezynfekują je żelem antybakteryjnym, który zabija i bakterie, i społeczną aktywność, i odpowiedzialność. Nie głosują, nie protestują, nie sprzeciwiają się i nie popierają, wolą udawać, że sprawy społeczne ich nie dotyczą, bo przecież „ciągle chce im się siku i muszą do ubikacji”.
A nasi marzyciele spod okna, jeszcze ciągle niedorośli, nadal wierzą, że właśnie nadchodzi wiosna, że ta wiosna będzie nasza, i że przecież jeszcze będzie tak pięknie. Piszą wiersze i czasami w przypływie irracjonalnego sprzeciwu komponują protest-songi, choć nikt ich nie słucha. Ich słowa giną w potoku memów i TikTokowych filmików, gdzie politycy przebierają się za Supermana, a merytoryczne dyskusje zamieniają się w kiczowate stand-upy.
Tak się rozpisałem, że zapomniałbym prawie o tych dzieciakach z mojej klasy, które siedziały najczęściej w „oślej ławce”. No a przecież to ci, dawni buntownicy bez powodu, stali się dzisiaj celebrytami, szerzycielami chaosu informacyjnego, mistrzami teorii spiskowych, influencerami skandalu. Robią wokół siebie hałas, tworzą rzeczywistość alternatywną. Skupiają na sobie blask reflektorów a tymczasem w ich cieniu politycy bezkarnie podejmują decyzje, które kosztują nas wszystkich coraz więcej zdrowego rozsądku i realnych pieniędzy, odwracają naszą uwagę od prawdziwych wartości.
I wreszcie Oni – inteligencja z ostatnich ławek naszej klasy, ta cicha, czasami złośliwa, ale zawsze świadoma. To właśnie Oni podsuwają dziś politycznym „gwiazdom” z pierwszych rzędów absurdalne pomysły, a potem z ironicznym uśmiechem obserwują, jak realizują je z pełnym przekonaniem o własnej wielkości, nieomylności i bezkarności. Zemsta bywa słodka, nawet jeśli nieodpowiedzialna. Oni nie mogą się – niestety –powstrzymać przed pokusą, gdy widzą jak te same dzieciaki z naszej klasy, które kiedyś z bezczelną pewnością krzyczały „ja, ja, ja!”, teraz równie bezczelnie próbują sterować życiem społecznym i rządzić.
To pewne, że z pierwszej ławki zawsze najlepiej widać tablicę, ale tylko tablicę.
Z ostatnich ławek lepiej natomiast widzi się całość: prawdziwe problemy, realne życie i dominujące dzisiaj w mediach półprawdy i absurdy.
Apeluję do was, moi koledzy z tylnych ławek naszej klasy, zawsze spokojni, ironicznie uśmiechnięci, powtarzający starą prawdę – z ostatniej ławki steruje się najlepiej –wyjdźcie przed szereg, stańcie w awangardzie. Może uda się jeszcze uratować naszą klasę?
06-04-2025
Bardzo dobry tekst, idealnie w punkt…