Wygonić dzieci na dwór, czy jak kto woli na pole, w dzisiejszych czasach graniczy z cudem. Znam to z autopsji. Współdzielę ból doczesnych czterdziestoletnich, bądź co bądź, (nie) starych matek. Tych, które zauważają problem i nie próbują go bagatelizować, zwalając wszystko na barki okrutnej komputeryzacji i życia w wirtualnym świecie. Tych, które nie ignorują, ale też nie walczą z wiatrakami. Tych, które upatrują problemu gdzieś indziej. Ponoć pod latarnią najciemniej. Nie tak dawno przeczytałam artykuł, nota bene interesujący, że zabrać współczesnemu nastolatkowi internet, to jak nam zabronić zabawy na trzepaku. Wiadomo, że tam było epicentrum wszechświata. Zmieniło się to trochę, gdy zainstalowano w mieszkaniach telefony, ale nie za dużo. Łatwiej nam było zwyczajnie się zebrać o jednakowym czasie w wyznaczonym miejscu. I niekoniecznie był to trzepak. Tak minęło nam dzieciństwo. Rozpisywać się na temat tego, co było, a nie powróci nie ma sensu. Tak samo jak porównywanie internetu do drążka […]
wsponienia
1 wpis