
W moim rodzinnym domu zawsze była i zajmowała ważne miejsce, w dużej wiejskiej kuchni maszyna do szycia. Maszyna marki „Singer” mojej babci Zofii, która pozostawiła ją synowej, a mojej mamie. Maszyna służyła (i jeszcze służy) czterem pokoleniom. Uczyłam się na niej szycia (ja, wnuczka) i uczyła się prawnuczka, moja siostrzenica, która teraz pracuje w salonie sukien ślubnych. Był jeszcze kołowrotek. Dziś pozostały w pamięci liczne obrazy rodzinnego domu. Zapisuję je w wierszach, szukam na fotografiach, wywołuję przy okazji spotkań rodzinnych. Wystarczy jedno słowo, a uruchamia się lawina skojarzeń. Wracają zapachy i obrazy z dzieciństwa. Najintensywniej pachnie budząca się wiosna, ale uwielbiam też zapach upalnego lata. Dojrzewające zboże pachnie chlebem, zatrzymuje zapach łąki, traw i ziół. Cudownie pachną leśne poziomki i jabłka z rodzinnego sadu. Niezwykły jest zapach zaoranej ziemi. Ach, rozmarzyłam się… Zapachy zatrzymuję w emocjach, w kadrach seansów wspominania, które przywołują miejsca i związanych z nimi ludzi. Temat „rzeka” […]