Jak to się stało że ciągnie mnie na Północ? Zafascynowany wyprawami takich podróżników, jak Roald Amundsen czy Gunnbjörn Ulfsson, od najmłodszych lat marzyłem, że i mnie to spotka, że poczuję ten wiatr we włosach, posmakuję prawdziwego norweskiego łososia i że przeżyję coś niesamowitego.
Urodziłem się i mieszkam na polskim wybrzeżu. W mojej rodzinie odkąd pamiętam, zawsze były tradycje rybackie, stąd też marzenia o dalekich morskich wyprawach. Kiedy miałem dziesięć lat i byłem z wujkiem na rybach, za bardzo przechyliłem się na łodzi i wpadłem prosto do wody. Fakt, że przeżyłem, (w końcu to był listopad!) moja rodzina do dziś traktuje jako prawdziwy Boski cud. Dla mnie natomiast, był to znak, że przeżyję absolutnie wszystko (nawet sprawdziany z matematyki przynajmniej tak to sobie wtedy tłumaczyłem). Dziś, kiedy jestem już starym bykiem (a i wszelkie sprawdziany mam dawno za sobą) -plany o podróży na Północ traktuję jako pewnego rodzaju podróż w przeszłość czyli do małego chłopca z wielkimi marzeniami. To właśnie we wspomnieniach z dzieciństwa zatrzymałem piękne Północno- morskie obrazy, które nie starzeją się razem ze mną.
Ostatnio moje myśli ku Północy są jeszcze bardziej intensywne. Wszystko za sprawą pewnej dziewczyny którą poznałem w sierpniu ubiegłego roku. Poznaliśmy się na służbowym spotkaniu i od razu mnie zaintrygowała. Jak się później okazało, jej na pozór chłodne usposobienie jest odzwierciedleniem zainteresowań. Zupełnie przypadkiem dowiedziałem się, że ona też jest zafascynowana Skandynawią. Szczególnie intryguję ją opuszczona radziecka osada górnicza na archipelagu Svalbard, czyli oczywiście Pyramiden (O matko! Czy może być coś piękniejszego niż marzenie o takiej wyprawie?!). Gdy się o tym dowiedziałem, moja wyobraźnia od razu uruchomiła się niczym z lat dzieciństwa (oczywiście wyobraziłem sobie, że ratuję ją przed atakiem niedźwiedzi polarnych za co ona w tym wybawieniu rzuca mi się na szyje). Teraz traktuję Północ, jako nie tylko podróż w przeszłość, ale i w przyszłość (bo serio czuję, że coś z tego będzie!).
Przestały mnie już ruszać dziwne pytania od znajomych, (a co gorsze, jeszcze dziwniejsze spojrzenia) kiedy mówię że ciągnie mnie w takie zimne i dziewicze strony. Tak! Chcę zmarznąć do szpiku kości! odpowiadam wszystkim z uporem maniaka. Skandynawskie krajobrazy, niezwykle działają na moją wyobraźnię. Skłaniają mnie do zadumy i rozważań, gdzie jest moje miejsce na tym świecie. Chciałbym się poczuć niczym zagubiony pyłek wobec majestatu tej ziemi, a chyba nie ma takiego drugiego miejsca na świecie gdzie można doznać podobnych wrażeń. Nie przez przypadek piszę Północ z wielkiej litery. Mam ogromny szacunek do tej krainy, która nigdy nie będzie poskromiona przez człowieka i jednocześnie w pełni odkryta…
Czas na moją przygodę! Kierunek Północ!
Komentarz do “Kamil Zimnicki, Kierunek Północ!”
Kamilu, mam jednak nadzieję, że do szpiku kości nie zamarzniesz :). Życzę Ci jak najczęstszych wypraw na północ!