J. kocha relacje z ludźmi. Lubi swojego inteligentnego kota, porządek w domu, ogrodzie i za płotem. Uwielbia Paryż.
J. nie lubi narzekać. I nie narzeka.
Nie ma cierpliwości do narzekających, bo to odbiera energię i niczego nie zmienia.
J. kocha słońce.
Ma wciąż piękny uśmiech tej dziewczyny sprzed lat, dziewczyny w czerwonej sukience.
J. kocha Paryż za Luwr, Mona Lisę, Pola Elizejskie, parki i ogrody.
Ma swoje ścieżki, miejsca gdzie siada na ławce, zamyka oczy i odpoczywa.
J. lubi spędzać w Paryżu Święta Bożego Narodzenia.
Święta w domu, który jest Jej bliski łączą tradycję z nowoczesnością.
Nie ma tradycyjnych dwunastu potraw na wigilijnym stole. To jest najczęściej uroczysta kolacja. Przygotowuje się na przykład rybę, kaczkę, podaje dobre wino, no i oczywiście muszą być trufle. Drogie szalenie, ale ten jeden dzień w roku jest tego wart, żeby zagościły w domu- chociaż w symbolicznej ilości. Dlatego stoi się w kolejce, płaci i stawia na stole.
Miła rozmowa jest tez nieodzownym elementem tego wieczoru. Spacer po Polach Elizejskich, wyglądających imponująco.
Jeśli czujesz taką potrzebę – czeka na ciebie pasterka.
Charakterystyczna jest swoboda w formie spędzania tego wieczoru. Ważne, że z bliskimi. Nie wypada niczego narzucać.
Każdy taki pobyt niesie ze sobą miłe wspomnienia, moc pozytywnej energii, które wraz ze zdjęciami, filmami J. zabiera do domu, czekając na kolejny wyjazd.
Nasza pointa: dobrze mieć takie miejsca. Paryż, Londyn, Madryt, Rzym… i ławeczka w pobliskim parku, niedaleko domu, uśmiech nieznajomej osoby, niewymuszona życzliwość, ciepłe słowo, czuły gest.
Dobrych Świąt.