
I głos wydobywający się z ambony. Z ambony niemożliwej, ponieważ niegdyś ambony były zaludnione. A ta jest pusta. Dryfuje. Od II Soboru Watykańskiego zaczęto rezygnować z ambon, jako mównicy. Wraz ze wzrostem dobrobytu karmazynom ciężko było wchodzić na wysoko ustawione podesty. I coraz lepszą stopą całych społeczeństw w obu blokach. W naszym miasteczku, w największej świątyni jest okazała ambona stylizowana na łódź rybacką uczniów Chrystusowych i pierwszych apostołów. Fascynowała mnie od zawsze, od kiedy ją ujrzałem jako dziecko. Łódź z wielkimi rozpostartymi żaglami, dwójką frasobliwych rybaków, którzy ciągną sieci, a w nich połów – kamienie. Przyczepiona do potężnego filaru wielkiego, surowego kościoła nijak nie pasowała do całości. A stało to się min. w wyniku oszukańczego równania granic w 1951 roku z Wielkim Sąsiadem, (otrzymaliśmy w zamian za zagłębie węglowe – nasi geolodzy odkryli zaraz po II wojnie światowej gigantyczne zasoby węgla kamiennego, a Stalin nie omieszkał wymusić na marionetkowym polskim […]