Teresa Kopeć, Krzywdy wyryte w pamięci

W dłuższej rozmowie z młodym chłopakiem usłyszałam:
– mogę zabić…
Przeraziłam się, już w oczach wyobraźni widziałam nóż na karku, zwłaszcza że nikogo w pobliżu nie było. Młodzieńca charakteryzowała inność w postaci ciemniejszego koloru skóry i łamanej polszczyzny. Pewnie wynikało to z nieznajomości niuansów języka, pocieszałam się w myślach.
– Co ty mówisz, jak tak można po prostu kogoś zabić?
– Gdyby mi ktoś zabił ojca, matkę lub siostrę zrobiłbym to, znając ich zabójcę.
Jednak nawet on nie był pewny, jakby naprawdę się w takiej sytuacji zachował, bo od wymierzania kar jest sąd, ale wzbudził mój szacunek powiedzeniem prawdy o swoich odczuciach i emocjach.
Ileż to razy słyszymy – żebyś zdechł, żeby cię Bóg pokarał, żeby szlag trafił, itp.
Ale jak należy się wypowiedzieć to same aniołki i anielice, które znoszą pokornie poniżania, darując krzywdy w imię dobrego o nas mniemania.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i nawet jeżeli nie wprowadzamy w czyn zamierzonej zemsty za niegodne wobec nas czyny, to taka myśl kiełkuje, ale zwykle pozostaje w ukryciu.
Bywa tak w rodzinach, gdzie dochodzi do konfliktów, rozwodów, a kartą przetargową stają się dzieci, które niczemu niewinne cierpią z dużą dozą prawdopodobieństwa skazy w dorosłości.
Nawet chowane w najciemniejszych zakamarkach urazy pozostawiają na powierzchni bruzdy trudne do wygładzenia minionym czasem.
29 kwietnia 2018, Teresa Kopeć

Leave a Reply to Martyna Wantoch-RekowskaCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

7 komentarzy “Teresa Kopeć, Krzywdy wyryte w pamięci”