
Niedzielne popołudnie. Stoję w oknie, obserwuje dzieci na podwórku i serce mi się ściska. Nie dość, że tylko troje widzę na całe osiedle, to jeszcze każde z nich z nosem w telefonach. Nie chcę być zrzędliwą staruszką, która każde zdanie zaczyna: „za moich czasów…”, ale pomyślałam sobie, gdzie się podziało tamto dzieciństwo? Gdzie gry w klasy, w dwa ognie czy w chowanego, A pomidor, głuchy telefon, skakanka, czy guma? Nikt nie wisi na trzepaku, nie gra w noża, nie bawi się w podchody, gdzie pozdzierane kolana, śmiechy, piski, gdzie ta radość dziecięca? Owszem, jesteśmy dumni z naszych pociech, są bardzo inteligentne, potrafią opanować błyskawicznie wszelkie nowinki techniczne, znają doskonale świat komputerów, potrafią poruszać się w wirtualnym świecie, mają swoje pasje, ale mam wrażenie, że zamykają się w swoim świecie, izolują się od ludzi, od rówieśników. Nie mają czasu na przyjaźń, na miłość, nie mają okazji uczyć się żyć w grupie, […]