Ostatnio wystarczy włączyć jakiekolwiek medium, aby w ciągu chwil usłyszeć kilka co najmniej wiadomości o śmierci w wypadku, atakach terrorystycznych, tragicznych sytuacjach, gdy umierają ludzie, bo zabrakło dla nich refundowanych leków.
A my słuchamy i…?
Beznamiętnie połykamy te, wydawałoby się, porażające informacje. Większość zobojętniała na ludzkie dramaty, na bezsensowną śmierć. Już T. Różewicz ostrzegał nas przed tym zjawiskiem w swoim „Liście do ludożerców”. Znieczulica uczyniła z nas społeczeństwo cyborgów reagujących jedynie na bodźce nam najbliższe. O tak, kiedy tragedia dotyka nas, wtedy potrafimy okazywać emocje, smutek, żal, rozpacz.
Zastanawiam się, kiedy zaczął się ten proces patrzenia tylko na siebie? Co w nas ludziach zabiło zwykłą przyzwoitość, wrażliwość na krzywdę bliźniego? Co poszło nie tak w wychowywaniu kolejnych pokoleń?
Zabija nas konsumpcjonizm, obojętność, zwykłe, rzekłabym samolubstwo. Nie obchodzą nas cierpienia innych. Czasami myślę, że jest to po części winą wszechwładnych mediów. Nie od dziś wiadomo, że na tragedii, sensacji, zarabia się najlepiej. Obraz kreowany jest tak, aby jak najlepiej dało się go sprzedać.
Żyjemy w świecie, który za cel główny postawił sobie zarabianie. Wciąż więcej i więcej. Nieważne jakim kosztem, nieważnie, ilu ludzi po drodze ucierpi. Wróciła stara dobrze nam znana zasada; „Cel uświęca środki”. Wielkie korporacje, które jak młyny mielą ludzi w imię rzekomo wyższych celów. Szczytne hasła współpracy, poświęcenia dla dobra wszystkich pracowników, są tylko fasadą, za którą ukrywa się jedno, wszechwładne bóstwo – zysk.
Słabi, (czytaj: wrażliwi, obdarzeni empatią, twórczy, ale mało przebojowi) giną bez śladu, stłamszeni, albo zdeptani przez tych, którzy, choć mniej zdolni, mają jednak w sobie siłę, przebojowość, a przede wszystkim bezwzględność w dążeniu do celu. Na topie są młodzi, piękni i bogaci. Do stworzenia tego mitu w ogromnej mierze przyczyniły się media, które są silnym źródłem opiniotwórczym. To one kreują świat ludzi, narzucają wzorce zachowań, wyglądu, nawet zasad etycznych.
Mijają, niestety, czasy, kiedy to w mediach pracowali ludzie kompetentni, wykształceni, posługujący się piękną, staranną polszczyzną. Dzisiaj bardzo często promuje się bylejakość, lekceważenie w stosunku do zaproszonych gości, brak elementarnych zasad „kindersztuby’. Zdarzyło mi się widzieć dziennikarza, który prowadząc rozmowę z kobietą, żuł gumę!
Tylko, chwileczkę…. Media, to nie twór z kosmosu. Nie komputery, które układają tekst na teleprompterach w telewizyjnym studio. Media tworzą ludzie, czyli my. Każdy z nas może zdobyć wpływ na treści płynące do nas z ekranów. Każdy z nas może reagować, piętnować takie zachowania, nawoływać do zmiany. Nawet jeśli to jest passe, źle się sprzedaje, jest niemedialne.
I tu się otwiera ogromne pole pracy dla każdego z nas. Propagować normalność, przywrócić właściwe proporcje i rangę zasadom kultury, dobrego wychowania. Pokazywać przykłady pozytywne, nawet te najdrobniejsze, a piętnować zło. To potrafi i może każdy z nas. Takim głosem naszego sprzeciwu może być napisanie listu otwartego do gazety w jakiejś istotnej sprawie. Innym zaś zachowanie się na widowni programu publicystycznego. Widzowie zazwyczaj siedzą i słuchają kłótni gości, ubliżania i krzyków. Czasami mają możliwość wypowiedzi. Właśnie wtedy mają szansę odnieść się do poprawności języka, do kultury wypowiedzi i zachowania wobec przeciwników?
Pokonajmy zasadę oglądania się na innych. Wyrzućmy z głów przekonanie, że nie warto się wychylać. Zacznijmy wspólnie pracować na rzecz ratowania ludzkich istnień.
Bo jeżeli nie my, to kto?
???
© Marzena Marczyk
5 komentarzy “Marzena Marczyk, „Jeżeli nie my, to kto?””
Media są tylko odbiciem świata wokół nas. Obniżenie standardu na wielu polach. Słuchanie hymnu z czapką na głowie, podawanie ręki gdy drugą trzyma się w kieszeni, wpychanie się do autobusu zanim ludzie wysiądą, głośne rozmowy przez telefon w miejscach publicznych i tak dalej. Przykłady można by mnożyć dodając te bardziej drastyczne. A wystarczy być człowiekiem, traktować innych tak jak sami byśmy chcieli być traktowani. Zauważać innych. Nie trzeba pisać do gazety, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i pomóc tym, którzy tej pomocy oczekują a nie zawsze potrafią o nią poprosić. I reagować. Zawsze reagować gdy dzieje się zło a nie przechodzić obojętnie lub odwracać oczy. Wtedy może inni pójdą za naszym przykładem, też się odważą na jakiś czyn. Czasem niewielki, ale jak wiemy kropla drąży skałę.
Na cierpienie, zło, przemocy na świecie nie da się znaleźć wyjaśnienia. Jednak by powiedzieć, że świat jest 'wporządku’ sami musimy się tacy stać. Akceptując to, mamy szanse by rzeczywiście ocenic sytuacje w której jesteśmy i ruszyć do przodu. Według prawa Murphy’ego podobne przyciąga podobne, dlatego odrzucając zbędne we własnym zakresia zło znika z tego świata, dodając dobra możemy potęgować szerokopojęte bogactwo, i inspirować innych swoim życiem. Pozdrawiam serdecznie, świetna motywacja.
🙂
Bardzo ważny temat Marzenko porusxyłaś. Znieczulica, chamstwo w mediach, wulgaryzmy, brak kultury takiej codziennej, no cóż, taka prawda. Myślę, że trzeba zacząć od nas samych, tu na dole, na media nie ma co liczyc, musimy kształtować kolejne pokolenie, dawać przykład, uczyć ojcxystego, pięknego języka. Media prześcigają się w programach, gdzie są tylko kłótnie, awantury, prowokuje się widzów do telefonów, w których mogą się wyżywać, bo nikt nie widzi. Dlatego my musimy, w naszym życiu codxiennym pracować ” na rzecz ratowania ludzkich istnień”. Brawo za ciekawy temat;)
Zgadzam się z Panią odnośnie wszechobecnej znieczulicy. Informacje o atakach terrorystycznych, czy katastrofach naturalnych nie robią na nas większego wrażenia. Najczęstszą reakcją jest krótki komentarz za którym nie idzie żadne działanie, mające na celu zmierzyć się z problemem. Trudno się jednak dziwić, tragedię obcych nam ludzi z obcych nam miejsc nie mają przełożenia na nasze życia i uwazam, że nie czyni nas to wypranymi z uczuć cyborgami. Walka o każde doniesienie niesprawności na świecie pochłonęłaby nas bez reszty i z jakim skutkiem? Jestem zdania, że powinniśmy być zmianą, którą chcemy zobaczyć w swiecie. Jeżeli brakuje nam życzliwości, manier czy wspomnianej poprawności w posługiwaniu się językiem powinniśmy zacząć od nas samych. Jeżeli denerwują nas pudelkowe njusy powinniśmy je ignorować. Gdy zainteresowanie bezużytecznymi wiadomościami zniknie media nie będą ich produkować. Ostatnie lata wydają się to potwierdzac,wielu mlodych ludzi przestało interesować się prasa właśnie z tego powodu. Dopoki jest na coś popyt, będzie i podaż.
Znieczulica o której Pani wspomina to jedno, ale myślę, że jesteśmy bardzo zajęci swoimi sprawami, problemami i to one nas najbardziej absorbują, bo mamy je na codzień. I nawet gdybyśmy chcieli jakkolwiek się udzielać to czasem może zabraknąć nam czasu, aby zmierzyć się z czyimś problemem, ponieważ zajmujemy się już swoim. Media oczywiście mają na nas duży wpływ, ale uważam, że nie tak duży jak miały jeszcze do niedawna.