Gabriela Szubstarska, Kółko różańcowe

Kilka dni temu otrzymałam od pewnego dżentelmena zaproszenie do grona znajomych. Zanim potwierdzę zaproszenie, mam w zwyczaju sprawdzić, co znajduje się na profilu zapraszającego oraz czy widnieje on na stronach znanych mi osób.
Tak było i tym razem. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, aż do momentu, gdy nie natrafiłam na posty. Posty, które wprawiły mnie w osłupienie. Odebrało mi głos. W jednym z nich ów pan opisuje sytuację z randkowego portalu, gdzie pięćdziesięcioletnia staruszka poszukiwała „na gwałt seksu”, a on jej z szacunkiem odpisał, żeby wzięła różaniec i modliła się, na co owa „staruszka” zasugerowała, żeby to on wziął różaniec i walnął się nim w łeb. Pan kipiał z oburzenia, że został uznany za adminki za impertynenta i zbanowano go, a to przecież jego obrażono. Zwrócił się więc na swoim profilu do jednej z nich, nazywając ją pieszczotliwie „ty debilko”.
Oniemiałam po raz wtóry, gdy dotarłam do jego seksistowskich postów, gdzie głosi własne prawdy objawione na temat kobiet, a pod którymi to znajduje się mnóstwo uśmieszków i serduszek.
Oniemiałam trzeci raz, gdy zobaczyłam świeżutkie wpisy od kilku pań, które przesyłają mu pozdrowienia i dziękują za dołączenie ich do wianuszka znajomych. No cóż. Nie dołączę do grona wielbicielek, choćby dlatego, że jedynie zwierzenia nieodżałowanej Lucyny Legut w „Chirurg na gwałt potrzebny” zdołały wywołać we mnie salwy śmiechu.
Ale to trzeba być Lucyną właśnie.

Leave a Reply to Tadeusz WojewodzkiCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarze “Gabriela Szubstarska, Kółko różańcowe”